DIOR Minimizer, czyli baza matująca

14 marca 2014

Kiedyś baza pod makijaż wydawała się czymś kompletnie zbędnym. W dodatku jeśli już jakąś kupiłam, to podkład zazwyczaj się na niej rolował. Moja przygoda zakończyła się w pewnym momencie na bazie firmy DAX, którą wspominam bardzo źle i zniechęciła mnie do siebie na długo. Jedynie okazjonalnie korzystałam z baz, które miałam w postaci próbek lub gdy ktoś inny wykonywał mi makijaż. Sama nie kupowałam żadnych baz. Jednak czytając blogi zrozumiałam, że dla mojej cery jest to niezbędnik. Najważniejsze, by znaleźć odpowiednią dla siebie. Zachęcona opiniami w internecie, zaczęłam stosować bazy matujące, które mają za zadanie spowolnić wydzielanie sebum w ciągu dnia, na czym najbardziej mi zależy.
W styczniu pojawiła się w sklepach wiosenna kolekcja kosmetyków firmy Christian DIOR, która zachwycała na zdjęciach reklamowych . Udałam się więc do perfumerii, żeby kupić szminkę, błyszczyk lub chociaż róż. Niestety ta limitowana edycja, zarówno w sklepie, jak i na mojej twarzy, nie prezentowała się najlepiej. Pastele nie pasują do mojej urody oraz stają się niewidoczne na twarzy. Niepocieszona zaczęłam rozmawiać z konsultantką o mojej cerze i o tym, że podkłady często ciemnieją w ciągu dnia. Zasugerowała kupno białej tubki Pore Minimizer z tej samej wiosennej kolekcji DIOR Trianon. Jest baza wygładzająco matująca. Jej zadaniem jest wypełnienie rozszerzonych porów skóry i zapewnienie lepszej przyczepności podkładu. 
Oczywiście kupiłam, ponieważ wiadomo, że dobrych kosmetyków nigdy za mało, a ten zapowiadał się obiecująco. Cena jest dyskusyjna, ponieważ baza kosztowała 380 Kr (190 zł). Czy to dużo czy mało, to już kwestia indywidualna. Według mnie to dużo.
DIOR zadbał o każdy szczegół opakowania. Jest tu biała tubka z pompką znaną z podkładów tej firmy. Napisy są w kolorze srebrnym, tak jak skuwka. Majstersztyk :)
Nie używam bazy na całą twarz, tylko stosuję ją na policzki i czoło. By pokryć te miejsca wystarcza porcja z jednej pompki, więc 30 ml kosmetyku będzie ze mną długo. Minimizer jest w formie delikatnego puszystego kremu, który wypełnia rozszerzone pory na skórze, co sprawia, że trzeba się bliżej przyjrzeć, by je dojrzeć. Skóra staje się gładziutka i odświeżona oraz pachnie lekko kwiatkami. Na bazę nakładam bezpośrednio podkład, który dodatkowo pudruję. Te zabiegi sprawiają, że obecnie używany Estee Lauder Double Wear trzyma się od rana do popołudnia. Jednak z matowieniem nie jest tak różowo, ponieważ po około 5 godzinach zaczynam się świecić na czole, więc wtedy ponownie przypudrowuję twarz lub korzystam z bibułek. Na moją skórę nie ma innej rady.
Skład:
Nie zauważyłam, by w trakcie jej stosowania na policzkach czy czole pojawiły się niechciane niespodzianki. Jak widzicie baza nie do końca spełnia założenia producenta. Jednak jej wygląd i działanie sprawiają, że mam ochotę na więcej produktów z DIOR. Nie wiem czemu wcześniej unikałam tej firmy.
W każdym razie ten błąd naprawiłam i w moim domu zagościła niedawno paletka podróżna, szminka, pędzelek do ust i podkład Forever. A co! Niech rodzinka DIOR u mnie rośnie i dostarcza radości!

Macie jakieś ulubione kosmetyki DIOR? Stosujecie bazy pod podkład? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

57 komentarzy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...