Inglot - baza pod cienie i koralowa szminka 146

1 kwietnia 2014

Dzisiaj postanowiłam Was ostrzec przed zakupem poniższych produktów, które u mnie się nie sprawdziły. Niechlubnymi bohaterami posta zostają produkty firmy Inglot: baza pod cienie oraz koralowa szminka o numerze 146.
Zazwyczaj wymagam od kosmetyków dużo, najlepiej gdy spełniają wszystkie obietnice producenta oraz dodatkowo moje własne. Oczywiście biorę też poprawkę na stosunek jakość/cena.
W przypadku bazy pod cienie chcę, by podbijała kolor nakładanych cieni i utrzymywała je na powiece jak najdłużej. Niestety kosmetyk Inglota nie robi ani jednego, ani drugiego. Cienie po pół godzinie potrafią się zrolować w załamaniu i sobie tam trwać w najlepsze. Nie ma znaczenia czy nakładam cień Inglot, MAC czy DIOR. Z żadnym sobie nie radzi! Nie wiem co mnie podkusiło, by ją kupić.
Jest ze mną od czerwca ubiegłego roku, więc ciągle w terminie ważności, który wynosi 12 miesięcy od otwarcia. Kolor jest neutralny na skórze i bez problemu się rozciera na powiece przy pomocy palca. Baza pozwala również blendować cienie z łatwością, ale to jedyne jej zalety.
Koralowa szminka 146, której kolor zachwycił mnie w sklepie. Według Inglot, jest to tradycyjna pomadka, która dzięki zawartości witaminy E i oleju z pestek brzoskwini, będzie pielęgnować i nawilżać nasze usta.
Zacznę od opakowania, który jest piękne i porządnie wykonane. Wydaje się wręcz, że mamy do czynienia z lepszą wersją Chanel w dodatku o pojemności aż 4,5 grama. To dużo, bo zazwyczaj szminki mają od 2-3,5 grama. Odcień pomadki też jest śliczny, ponieważ to taki prawdziwy brzoskwiniowy kolor, idealny na wiosenne spacery. Nie jest całkowicie matowa, tylko zawiera drobne migoczące perłowym blaskiem elementy, których nie udało mi się uchwycić na zdjęciach. Na ustach te drobinki są niewidoczne.

Na górze baza Inglot, na dole szminka.
Teraz wady...Zapach, których przypomina pudrowe perfumy, których nie znoszę i smak kremu do rąk. W dodatku już pierwsza warstwa, która w żaden sposób nie pokrywa warg w całości, zbiera się w załamaniach. Błyskawicznie wysusza usta, obojętnie czy pod nią posmaruję je pomadką ochronną i na wierzch dam błyszczyk. Jeśli myślicie, że nie macie suchych skórek na wargach, ona je znajdzie i pokaże wszystkim dookoła.

O ile cienie i lakiery do paznokci od Inglota mnie nie zawodzą, to bazy pod cienie i pomadek będę unikać. Ciekawostką może być fakt, że zazwyczaj norweska blogosfera zachwala kosmetyki Inglota. Od października 2013 roku w Oslo otworzono pierwszy sklep tej marki oraz udostępniony jest sklep internetowy. Oczywiście ceny są czasami nawet kilkukrotnie wyższe niż znane mi z Polski.

Co myślicie o produktach Inglot?
Czy wśród pomadek zdarzają się nawilżające w pięknych kolorach?

67 komentarzy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...