Denko, czyli zużyte kosmetyki w minirecenzjach

5 stycznia 2015

Nie zamierzam porzucać tego miejsca. Dziękuję za wszystkie wiadomości, którymi mnie zasypywaliście podczas mojej nieobecności.
Mimo, że chwilę nie było mnie na blogu, nie znaczy to, że w tym czasie nie używałam kosmetyków. Nic się nie zmieniło i wciąż kupuję nowe i zużywam stare. Dzisiejsze denko to efekt ostatnich 3 miesięcy z poprzedniego roku. W denkowym koszyczku znajdują się zarówno produkty, które polubiłam i z bólem serca się z nimi rozstaję oraz takie, które nie spełniły moich oczekiwań i pewnie już nigdy ich nie kupię.
Po kolei:
- Palmolive Aromatherapy Morning tonic żel pod prysznic o świeżym zapachu cytrusów. Lubię ten kosmetyk i to już moje kolejne opakowanie. Dodam, że od produktów do mycia ciała wymagam jedynie mycia, przyjemnego zapachu i nie wysuszania skóry.
- Phyto Phytobaume Hydration Express Conditioner, czyli odżywka do włosów, której głównym zadaniem jest nawilżenie. Nie darzyłam jej sympatią, ponieważ błyskawicznie przetłuszczała włosy.
- EOS pomadka ochronna o zamachu mandarynki. Najgorszy produkt do ust, z jakim miałam do czynienia, ale tylko ze względu na okropny smak i zapach. Inne smaki EOSów polecam, zwłaszcza sorbet truskawkowy i nowość  smaku waniliowo-kokosowym.
- Organique, Bloom Essence, Cukrowy peeling do ciała. Recenzja.
- Bioderma emulsja ochronna w sprayu. Bardzo dobry kosmetyk, który łatwo nakładał się na skórę i szybko wchłaniał. Z chęcią kupię ponownie.
- Dermalogica Dermal clay cleanser. Kosmetyk, który początkowo mnie nie ujął, z czasem moja skóra go pokochała. Recenzja.
- Amway Body series dezodorant przeciwpotowy w sprayu. Spełniał swoją rolę doskonale oraz szybko się wchłaniał. Jedynym minusem jest dostępność produktów Amway jedynie u przedstawicieli marki.
- Organique masło do ciała dla skóry zmęczonej i pozbawionej energii. Recenzja.
- Lierac Initiatic emulsja nawilżająca na pierwsze zmarszczki do skóry normalnej i mieszanej. Miałam kiedyś pełnowymiarowe opakowanie, a to są miniaturki, które dostałam do zamówienia w aptece. Recenzja.
-GorVita żel aloesowy. Dziwny produkt, w dodatku pełen alkoholu. Zupełnie nie nadaje się do twarzy, ale potrafi ukoić ukąszenie insekta. Nie kupię ponownie i nie rozumiem zachwytów w internecie na temat tego żelu.
- ISANA Med balsam do ciała z mocznikiem. Zapewniał należyte nawilżenie i w dodatku za cenę około 6pln nie mam się do czego przyczepić.
- La Roche Posay krem pod oczy Redermic C. To był dobry produkt, ale ze względu na delikatność tylko na lato i raczej na noc, ponieważ pod makijażem się ważył. Z chęcią kupię jednak inne wersje kremów pod oczy marki LRP.
- KLORANE, odżywka do włosów z owsem. Oprócz plątania włosów nie zauważyłam innego działania. Choć inne produkty Klorane lubię, ten zupełnie mnie nie przekonał.
- WELLA szampon Volume. Nie wiem co jest w tym kosmetyku, ale moje włosy go uwielbiają. Są jednocześnie lekkie i gładkie. Zdecydowanie kupię kolejny raz.
- BURT'S BEES krem do rąk. Nosiłam go w torebce długo i szkoda, że się skończył. Był bardzo poręczny i szybko się wchłaniał. Przynosił ulgę moim dłoniom w nagłej potrzebie. Nie kupię tylko dlatego, że wolę od niego krem do rąk Garnier.
- ESTEE LAUDER miniaturki kremu na dzień DayWear. Wydawały się w porządku, ale mam na oku inne produkty do kupienia, więc pewnie nie skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.
- CLINIQUE Almost Powder puder matujący do twarzy w kamieniu. Jeden z lepszych jakie miałam. Doskonale matowił moją tłustą skórę latem oraz miał średnie krycie, które można było stopniować. Możliwe, że do niego wrócę, ponieważ nie widzę na rynku godnego zastępcy.
- Kardashian beauty Out to there tusz do rzęs. Uwielbiam całym sercem! Recenzja.
- CZTERY PORY ROKU odżywka do regeneracji paznokci i skórek. Wygodna forma dozowania olejków na paznokcie i skórki. Działała, ale za szybko się skończyła. Szkoda, że nie można dolać do tego opakowania innych olejków.
- GLAMGLOW Supermud, czyli biała maseczka. Recenzja.
Na ostatnim zdjęciu widoczna są jedynie: pełnowymiarowa pusta tubka po kremie do twarzy ROZEX (produkt leczniczy w przypadku trądziku różowatego, który u mnie się nie sprawdził), ogromna ilość próbek, glinka szara z ZIAJA i plastry oczyszczające pory nosa. Z całej tej zużytej gromadki próbek nic mnie nie zachwyciło na tyle, bym chciała obecnie cokolwiek kupić. Nie były to złe zapachy czy kremy, tylko po prostu nie dla mnie.

51 komentarzy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...