Ocean Salt służy do mycia twarzy oraz jako peeling. LUSH zaleca go dla wszystkich typów cery, oprócz wrażliwych. Osoby z tłustą skórą mogą używać go codziennie, a pozostałe 2-3 razy w tygodniu. Jego zadaniem jest oczyszczenie porów skóry, złuszczenie martwego naskórka oraz nawilżenie przy pomocy oleju kokosowego i z awokado.
W swoim składzie zawiera etanol, w którym rozpuszczone są ekstrakty z limonki, dlatego może podrażniać skórę niektórych osób. Staram się unikać w kosmetykach alkoholu cetylostearylowego, któremu zdarzało się powodować u mnie wysyp niedoskonałości i podskórnych grudek. W tym przypadku jednak chyba jego ilość jest zbyt mała, ponieważ nie zauważyłam działania komedogennego. Uff!
Skład:
Fine Sea Salt, Fresh Grapefruit Infusion, Coarse Sea Salt, Stearic Acid, Fresh Organic Lime Extracted in Vodka, Sodium Cocoamphoacetate,Glycol Cetearate, Triethanolamine, Avocado Butter,Extra Virgin Coconut Oil, Lime Oil, Seaweed Absolute, Violet Leaf Absolute, Glycerine, Lanolin,Cetearyl Alcohol, *Limonene, *Linalool, Perfume,Colour 42090, Methylparaben, Propylparaben
*występuje naturalnie w olejkach.
Początkowo przerażały mnie te wielkie kryształy soli morskiej widoczne na wierzchu czyścika. Chodziłam koło niego długo, aż pięknego wieczoru, przyszedł Ten moment. Zanurzyłam szpatułkę i zaskoczyła mnie kremowa konsystencja Ocean Salt. Jest jak taki świeżo zrobiony mus albo czekolada z bąbelkami. Zupełnie inny od czyścika Let the good times roll. Tamtego trzeba było wyjąć malutki kawek i rozpuścić w wodzie w dłoni, a ten można od razu nakładać na zwilżoną twarz. Pachnie cytrusowo i świeżo, dzięki czemu samym zapachem potrafi rano obudzić.
Jest to solny peeling, ale grubych kryształów w moim egzemplarzu nie ma dużo. Te drobne, które są wewnątrz musu, pod wpływem tarcia i wody rozpuszczają się na skórze. Powoduje to, że peeling najpierw delikatnie szoruje naskórek, zdzierając martwe komórki, a na końcu nawilża skórę.
Moja cera zimą jest kapryśna. Latem to tłuścioch, a zimą mieszana, która łatwo ulega przesuszeniu pod wpływem wiatru czy mrozu. Używam więc obecnie Ocean Salt maksymalnie dwa razy w tygodniu.
Nakładam go tuż po zmyciu makijażu. Szoruję nim twarz i nie spłukuję, zostawiając jako maseczkę. W tym czasie myję resztę swojego ciała i na sam koniec zmywam całego Ocean Salt. Po pierwszym razie nie mogłam przestać dotykać swojej twarzy.
Twarz po myciu Ocean Salt jest cudownie mięciutka, wygładzona i gotowa na przyjęcie kremu. Cytrusowy zapach znika szybko, więc bez obaw możecie nałożyć perfumowany krem, bo nic go nie zakłóci.
Podsumowując:
1. LUSH sugeruje, że nadaje się też do mycia ciała, ale według mnie jest zbyt łagodny na peelingowanie łokci czy kolan. Do dekoltu i twarzy jednak pasuje znakomicie.
2. Miałam nadzieję, że rozjaśni przebarwienia na skórze, ale w tym zakresie niestety nie pomógł. Czekam więc na zamówione serum z Korei :)
3. Ma dziwny gorzki smak, więc nie oblizujcie ust.
4. Jego cena w Norwegii jest wysoka 120 g kosztuje 146 Kr (~72 zł), a duże opakowanie (250 g) 259 Kr.
5. Tym razem LUSH zaskoczył mnie długim terminem ważności. Mikołaj dostarczył mi go 6 grudnia, a na opakowaniu Ben informuje, że nie muszę się śpieszyć, bo mam czas do 6 sierpnia.
Jeśli marzycie o aksamitnej skórze, to Ocean Salt Facial Scrub jest dla Was.
Ciekawy. Na pewno jak będę w Lushu to się na niego skusze, bo lubie takie scruby :)
OdpowiedzUsuńW takim razie pewnie będziesz z niego zadowolona :)
Usuńwygląda bardzo zachęcająco...
OdpowiedzUsuńTo prawda, pachnie też wspaniale.
UsuńChciałam go kupic ale na razie wystarcza mi czyscik popcornowy ;) ach ten Lush kusi i kusi ;)
OdpowiedzUsuńOne są jednak inne. Popcornik ma mniejsze drobinki peelingujące i jest bardziej tłusty.
Usuńi jego pragnę wypróbować :D myślałam że jak wybiorę się na narty to jadąc przez Austrię wpadnę do Lush i nakupię ,ale pogoda w Italii lipna i nie jedziemy :/
OdpowiedzUsuńCoś Ty! Zazwyczaj w marcu spokojnie można było jeździć jeszcze na nartach w Austrii.
Usuńmożna, można ale tak zasypało śniegiem,że ludzie mieli problem wyjść z hoteli … pacjent mi opowiadał, że tak sypie ,że nie da się jeździć :(
UsuńDobrze, że przed wyjazdem się o tym dowiedziałaś. A jeździsz też po polskich stokach?
UsuńInes Słonko, przyjedź w okolice Salzburga, tu warunki są lepsze :-)
UsuńWgląda super;)uwielbiam peelingi;)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię, a ten jest taki inny od dotychczas używanych.
UsuńAle kusisz tymi Lush'owymi smakołykami. Ja chyba też troszkę przestraszyłabym się tych dużych kryształków soli, ale ostatecznie widzę, że dobrze się sprawdził. Może kiedyś będę miała okazję kupić coś z Lush'a, a lista się wydłuża niemalże z każdym Twoim postem na temat kosmetyków tej marki... :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę dołożyć się do twojej listy :) Większe kryształki też w środku się zdarzają, więc trzeba z nimi ostrożnie na twarzy.
Usuńzapach jest przecudowny, wzięłam próbkę z Lusha i żal mi było ją zużyć, otwierałam i wąchałam chyba przez tydzień zanim zdecydowałam się umyć twarz ;) tam się bajka skończyła - moja mieszana skóra była podrażniona i za każdym z trzech myć peeling (a raczej woda z rozpuszczonym peelingiem) lądował w moich ustach, a smak faktycznie jest paskudny :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie z tym zapachem, bo kosmetyk czekał na swoją kolej.
Usuńpierwsze zdanie i już zostałam zdyskwalifikowana w zagłębianie sie w ten kosmetyk:) jam wrażliwiec :)
OdpowiedzUsuńAle na ciało nawet dla wrażliwca się nada.
UsuńNie miałam jeszcze okazji spróbować, i pewnie długo mieć nie będę. :)
OdpowiedzUsuńDorota, nigdy nie wiadomo.
UsuńMyślę, że byłby dla mnie zbyt agresywny.
OdpowiedzUsuńJest to niestety możliwe.
UsuńCzaję się na łagodniejszy Angels on bare skin.
UsuńTeż mam go na liście, ale najpierw muszę go powąchać. Niektóre kosmetyki z LUSH mają specyficzne zapachy ;)
UsuńSzkoda, że Lush ładuje parabeny do swoich produktów...
OdpowiedzUsuńA poza tym całkiem ciekawie wygląda ten scrub ;-)
Też mi się nie podobają parabeny w składzie.
UsuńWyglada ciekawie choć słyszałam o nim rożne opinie. Trzeba by samemu wypróbować
OdpowiedzUsuńTeż czytałam, że opinie są podzielone, ale każda z nas ma inną skórę więc taki peeling może się różnie zachowywać.
UsuńNie używałam jeszcze kosmetyków tej firmy.
OdpowiedzUsuńWszystko więc przed Tobą :)
UsuńDo najtańszych u Ciebie nie należy. Ciekawe ile kosztowałby w Polsce, gdyby był dostępny ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będzie mi danego spróbować, bo lubię takie czyściki.
Norwegia jest specyficzna pod względem niektórych cen, więc trzeba do nich przywyknąć. W Polsce ceny w LUSH pewnie i tak byłyby wyższe od angielskich.
UsuńSłyszałam gdzieś, że pilingi solne są za ostre do twarzy. Co o tym myślicie?
OdpowiedzUsuńJest to możliwe, dlatego dla wrażliwych cer zupełnie się nie nadaje. Tym osobom polecam jednak użyć go na ciało. Jak będziesz mieć możliwość zakupu, to sprawdź koniecznie u siebie.
UsuńWow faktycznie długi termin ważności...
OdpowiedzUsuńWrażliwiec jestem i wybrednik na dodatek - także obawiam się że nie dla mnie ten model ale chętnie bym powąchała :)
Termin ważności był dla mnie zaskoczeniem roku!
UsuńŁadny skład:)
OdpowiedzUsuńAż tak się nie znam. Ja zazwyczaj szukam tylko kilku składników, za którymi nie przepadam i jak ich nie ma w składzie, to kupuję :D
UsuńJa to w ogóle jestem z Lush-em do tyłu i nie mam jeszcze niczego, i nie miałabym nic przeciwko aby ten scrub był pierwszy :) no bo kiedyś ten pierwszy raz musi w końcu być :)
OdpowiedzUsuńOd pierwszego razu wszystko się zaczyna ;)
UsuńZ przyjemnością bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńGdyby był dostępny w Polsce to na pewno bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńSklepu niestety w Polsce jeszcze nie ma. Widziałam jednak, że na allegro ktoś sprzedaje produkty z LUSH.
UsuńMoże i tak, albo stresu, nerwów a ja nerwus okropny jestem :(
OdpowiedzUsuńChyba się rozejrzę za Lushem ... :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz do sklepu blisko, to zajrzyj http://www.lushnorge.no/.
UsuńJak ja marze, by czegokolwiek z LUSHa spróbować, mam nadzieję, że niebawem się w Polsce pojawią stacjonarnie :)
OdpowiedzUsuńNiestety, moja twarz ostatnio zrobiła się jakaś wrażliwa.
OdpowiedzUsuńBałabym się go wypróbować na skórze twarzy, większość peelingów manualnych ją podrażnia. Na szczęście są jeszcze enzymatyczne :)
OdpowiedzUsuńNa mnie znów enzymatyczne peelingi nie działają, chyba że takie u kosmetyczki.
Usuńhmmm do twarzy bym go nie użyła, ale do ciała może bym się odważyła. Jednak Lush jest poza moim zasięgiem więc się nie napalam ;p
OdpowiedzUsuńNiestety ja mam skórę wrażliwą i muszę uważać na peelingi...
OdpowiedzUsuńSkładzik świetny :)
OdpowiedzUsuńciekawy chętnie bym go użyła :) zapraszam do mnie na nowy rysunek http://anek18.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego, to dla mnie nowosc..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do nie :)
Kurcze, szkoda że nie mogę używać peelingów z drobinkami...
OdpowiedzUsuńChętnie bym go spróbowała, ale moja skóra twarzy nie da rady...
Ojej, LUSH kusi mnie coraz bardziej ;)
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcają; P
OdpowiedzUsuńBaardzo bardzo bardzo chciałabym coś wypróbować z LUSH'a!! Obecnie mam zapasy, ale w przyszłości chcę zainwestować, ten scrub jest chyba idealny dla mnie:)
OdpowiedzUsuńZapach musi być śliczny
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelakie peelingi do twarzy, więc zapewne i ten przypadłby mi do gustu. Jednak szkoda, że kosmetyki LUSH dość trudno jest zakupić w Polsce - co najwyżej na Allegro...
OdpowiedzUsuńsolny peeling do twarzy? bałabym się, bała...
OdpowiedzUsuńTeż się bałam ale na szczęście strach miał tylko wielkie oczy ;)
UsuńMam mieszaną ale wrażliwą cerę i akurt tego czyścika bym unikała. Tym bardziej, że sól w składzie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJako wrażliwiec podziękuję. :)
OdpowiedzUsuńTak, on tylko dla tych z mocną skórą.
UsuńTaki peeling można też wykonać samemu,polecam video https://www.youtube.com/watch?v=jfC2HazKmEc
OdpowiedzUsuń