Denko - maj i czerwiec 2014

27 czerwca 2014

Nadszedł czas podsumowania zużytych kosmetyków. W czerwcu postawiłam na odkrywanie nowych zapachów oraz produktów do włosów i twarzy, dlatego na zdjęciach widać dużo próbek. Chyba wcześniej w ciągu roku nie byłam w stanie tylu zużyć. Nie wiem czy też tak macie, jak ja, że szkoda wam otworzyć próbki drogich kremów? Mnie się wydaje, że one są na specjalnie okazje albo poczekają na wakacje. Niestety takie myślenie nie jest dobre na dłuższą metę, ponieważ każdy kosmetyk ma datę ważności. Staram się więc walczyć z moim wewnętrznym przekonaniem i po prostu zużywać próbki albo rozdawać mamie i koleżankom, gdy wiem, że nie dam sobie z nimi rady.
1. Zapachy. Gdyby nie wypełniona po brzegi podstawka z flakonikami, to wiele z poniższych perfum trafiłoby do mojego domu.
-Flower in the air Kenzo - przyjemny zapach, zupełnie inny od legendarnego zapachu Kenzo Flower, którego nie darzę sympatią.
-Tous Rosa - nie jestem fanką różanych zapachów w kosmetykach, ponieważ zazwyczaj przypominają mi zwiędłe kwiaty. W przypadku Tous Rosa jest inaczej, zapach jest wyjątkowy. Mają w sobie coś magicznego, choć i tak do prawdziwej kwiatowej róży im daleko. Mam ochotę je sobie sprawić.
-Dolce&Gabbana Light Blue Escape to Panarea. Cudowny orzeźwiający zapach na lato. Chodzi za mną odkąd go poznałam.
-Michael Kors Sporty Citrus. Wśród zapachów tej marki podoba mi się obecnie najbardziej. To też typowo letni delikatny zapach.
-Jimmy Choo, lubię i mam w swojej kolekcji wersję EDT 100 ml. Jest to nowość wśród moich perfum.
-Pleats Please Isey Miyake, jednego dnia lubiłam nim pachnieć, a drugiego już nie. Nie planuję więc zakupu.
-Guerlain La petite robe noire, piękny, lekko słodki, trochę mdły zapach. Kupię pewnie po wakacjach, by towarzyszył mi jesienią.
-YSL Manifesto L'eclat, przeładowany słodkim mdłym stęchłym zapachem. Nie mogłam go znieść na skórze. Dla mnie stał się rozczarowaniem 2014 roku.
-The Girl Charlotte Perrelli, zapach sygnowany przez szwedzką piosenkarkę. Podoba mi się i możliwe, że kupię.
2. Nivea szampon z odżywką 2in1 express. Recenzja.
3. Nivea mleczko do ciała Express Hydration. Recenzja.
4. Palmolive żel pod prysznic Aroma Therapy Absolute Relax. Bardzo lubię żele z tej serii. Ten nie dosyć, że pięknie pachnie, uspokaja przed snem, ma piękne opakowanie, to jeszcze można go kupić w Norwegii. Jedyną jego wadą jest słaba wydajność związana.
5. Define odżywka do włosów z Olejkiem arganowym. Jest to produkt norweski, który moje włosy uwielbiają. Recenzja.
6. Gliss Kur odżywka do włosów bez spłukiwania. Gdy kończy się jedna, zawsze kupuję kolejną, ponieważ działa ekspresowo i nie znalazłam nic lepszego ułatwiającego rozczesywanie moich włosów.
7. BIODERMA Sebium. Żel do mycia twarzy, który nie przypadł mojej skórze do gustu. Miałam wrażenie, że za bardzo ją wysusza, choć początkowo byłam nim zachwycona.
8. Lirene Peeling drobnoziarnisty. Dobry produkt za niewielkie pieniądze. Zużyłam ich w swoim życiu dużo, ale obecnie stawiam na bardziej zaawansowane oczyszczanie, jakiego ten peeling mi nie dawał.
9. IOPE peeling. Recenzja.
10. Lierac olejek do demakijażu oczu i twarzy. Recenzja.
11. Garnier płyn micelarny. Cudowny produkt, który radził sobie z normalnym makijażem, tonizował skórę i był bardzo wydajny. Najlepsze jest w nim to, że mogę go kupić w Norwegii i nie muszę już specjalnie prosić kogoś o przysłanie mi Biodermy z Polski :)
12. Garnier krem do stóp, który używałam do rąk. Ma prawie niewyczuwalny zapach, dobrze nawilża i szybko się wchłania. Polecam!
13. Vichy antyperspirant w kulce. Mój numer 1 od wielu lat. Jednak ostatnio mi się znudził i wciąż szukam zamiennika.
14. Lierac Initiatic emulsja nawilżająca na pierwsze zmarszczki do skóry normalnej i mieszanej. Recenzja.
15. Maybelline Colossal volum express 100% black. Moja ulubienica wśród drogeryjnych maskar. Mam jeszcze jedną sztukę w zapasie, ale trzymam ją w razie czego. Tymczasem zużywam inne tusze do rzęs.
16. Dior addict gloss, błyszczyk do ust, który miałam długo. Opakowanie się zniszczyło od noszenia w kieszeni spodni. Jedne z moich ulubionych produktów do ust. Ogromna ilość odcieni sprawia, że każda z nas znajdzie odpowiedni dla siebie.
17. Loreal True Match korektor kryjący niedoskonałości cery. Bubel jakich mało, który kosztuje dużo i nie potrafi tak naprawdę nic zakryć. Dobrze, że miał małą wydajność i szybko się skończył.
18. Estee Lauder Advanced Night repair serum pod oczy. To była tylko 4 ml miniaturka, która starczyła na bardzo długo. Mam ochotę kupić pełnowymiarowe opakowanie, bo moje oczy za nim tęsknią.
19. Lip Smacker o smaku Sprite. Faktycznie pachnie i smakuje napojem, jednak w żaden sposób nie potrafi nawilżyć ust.
20. EOS krem do rąk o zapachu truskawkowym. Ze względu na małe opakowanie nosiłam go ze sobą w jednej z torebek. Bardzo szybko się wchłania, zawiera same naturalne składniki i przyjemnie koi skórę dłoni.
21. BIOSILK jedwab do włosów. Stosowałam na zmianę z olejkiem arganowym na końcówki. Dobry, ale i tak wolę firmy CHI.
22. Miss Sporty biały lakier do french manicure. Użyłam raz i na tym się skończyła nasza znajomość. Nie polecam.
23. Eveline odżywka 8w1. Po wyrządzeniu szkody moim pięknym paznokciom powinna już dawna trafić do kosza. Nie polecam.
24. EOS pomadka nawilżająca do ust. Recenzja.
25. Próbki, maseczki jednorazowe i plastry przeciw zaskórnikom.
Firmy Phyto moje włosy nie polubiły i nie planuję dalszych eksperymentów. Seria preparatów LIERAC PRESCRIPTION zachęciła mnie do zakupu pełnowymiarowych produktów. Pozostałe kremy z Lierac spowodowały alergię lub po prostu nie nadawały się do skóry tłustej. Plastry na nos Nesura z Korei są świetne i cieszę się, że mam ich jeszcze kilka sztuk w zapasie.

Miałyście coś z mojego denka? Jak sobie radzicie z próbkami?

47 komentarzy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...