Wakacje minęły, a wraz z nimi kilka kosmetyków sięgnęło dna:
1. Kicks, peeling do ciała Clean Laundry - Delikatny kosmetyk w formie żelu o ciekawym zapachu, który utrzymywał się długo na skórze. Jego drobinki są malutkie, ale scrub świetnie sobie radził z przesuszoną skórą po urlopie. Produkty tej marki są dostępne jedynie w skandynawskiej sieci sklepów Kicks. Z chęcią kupię ponownie, tym bardziej, że nie kosztował dużo i spełniał swoją rolę.
2. Delia, zmywacz do paznokci. Początkowo zmywał lakier bez problemu, ale z czasem coś się z nim stało i męczyłam się z nim okrutnie. Nie planuję ponownego zakupu.
3. Organique, cukrowy peeling o zapachu żurawiny. Wyczyściłam do samego dna i z przyjemnością ponownie po niego sięgnę. Recenzja.
4. Kicks, suchy szampon dla brunetek. Nie polubiłam się z nim, ponieważ sklejał włosy i brudził ręce.
5. Garnier, krem od rąk, intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry. Kolejne zużyte opakowanie tego kosmetyku. Moje dłonie go lubią, ponieważ dobrze nawilża, pielęgnuje i szybko się wchłania.
6. Garnier, antyperspirant, Mineral Invisible. Szybko się skończył i całe szczęście, ponieważ strasznie brudził ubrania, których później nie mogłam doprać. Działanie przeciw poceniu miał jednak w porządku.
7. Cleanic, chusteczki do demakijażu. Spełniały swoją rolę, ale nie radziły sobie z makijażem wodoodpornym oczu. Kupowałam je kiedyś w Polsce, ale odkąd mam dostęp do dużo lepszych chusteczek marki Ole Henriksen, nie zamierzam do nich wracać.
8. Marc Jacobs, balsam do ciała o zapachu Honey. Używałam go jedynie rano, wtedy gdy się śpieszyłam i potrzebowałam produktu, który szybko się wchłonie. Nie tylko dobrze nawilżał, ale także przepięknie pachniał. Mam ogromną ochotę na perfumy o tym zapachu.
9. Ziaja, oliwkowy płyn do higieny intymnej. Uwielbiam tą zieloną serię i zawsze przywożę te kosmetyki z Polski. Oczywiście w użyciu już kolejne opakowanie.
10. Define, nawilżająca odżywka do włosów. Dla mnie jednak była zbyt ciężka i sprawiała, że włosy szybciej się przetłuszczały.
11. Clarins, eksprespowy płyn do demakijażu. Działał błyskawicznie i chętnie ponownie go kupię. Recenzja.
12. Dior, podkład Forever w odcieniu 010. Wciąż mam do niego mieszane uczucia, ponieważ bywały dni, że nie chciał współpracować i źle wyglądał na skórze. Odcień 010 jest idealny dla mnie na zimę, jasny i delikatnie różowy, więc jak nie znajdę na zimę nic lepszego, to do niego wrócę. Recenzja.
13. Sue Devitt, rozświetlający primer pod oczy. Podobało mi się jego działanie oraz forma opakowania, która była świetna do torebki.
14. Zuri by Sleek, Chapter five radiance boosting anti shine face moisturizer. Krem, który miał za zadanie nawilżać oraz przeciwdziałać świeceniu na tłustej skórze. Hmm...Nie zauważyłam, by cokolwiek zrobił na mojej skórze. Był zbyt ciężki i trudno się wchłaniał. Nie polecam i sama nie planuję ponownego spotkania.
15. Mizon, maseczka wulkaniczna do twarzy. Żałuję, że wylądowała już w denku. Recenzja.
16. Inglot, lakier do paznokci 971. Lubiłam jego delikatny pastelowy odcień, więc zużyłam prawie do samego dna.
17. L'oreal, lakier do paznokci 831. Początkowo podobał mi się kolor, ale jednak jego matowe wykończenie nie jest dla mnie. Recenzja.
18. UltraFlesh, tusz do rzęs, który dostałam jako gratis o zamówienia na Truskawce. To nie maskara, tylko masakra. Szczoteczka jest w porządku, ale sam tusz nie zastyga, tylko rozmazuje się pod oczami i na powiekach. Nie dało się go używać.
19. Skin79, The Oriental, krem pod oczy. Wspaniały koreański produkt, który jest jednym z lepszych kremów pod oczy pod makijaż. Recenzja.
20. Lierac, olejek do demakijażu twarzy i oczy. Recenzja.
21. Elizabeth Arden, Eight Hour® Cream Lip Protectant Stick Sunscreen SPF 15, pomadka ochronna. Miałam ją ze sobą na wakacjach na Korfu i cieszę się, że akurat na nią postawiłam. Uwielbiam za wszystko i mam już kupiony kolejny egzemplarz. Po prostu kocham za wszystko!
22. Blinc, eyeliner w pisaku. Skończył się niespodziewanie w trakcie rysowania kresek. Nigdy nie miałam tak prostego w obsłudze eyelinera. Recenzja.
23. Próbki i miniaturki:
Kiehl's rozkochał mnie w sobie kiedyś kremem pod oczy i serum na noc - tak zaczęła się nasza przygoda. Próbki sprawiły, że z chęcią sięgnę po kolejne kosmetyki tej marki.
Balmain Extatic - jak te perfumy pięknie pachną! Pewnie skuszę się na pełny flakonik.
Dzięki solidnym miniaturkom serum Advanced Night Repair II Estee Lauder zrozumiałam na czym polega ich fenomen i z chęcią kupię pełnowymiarowe opakowanie.
Pozostałe próbki nie sprawdziły się u mnie albo po prostu nie pasują do mnie, więc nie planuję ich zakupu.
Fajne denko:) cukrowe peelingi Organique to moje ulubione:)
OdpowiedzUsuńNa bogato! :)
OdpowiedzUsuńOgromne denko! Ja właśnie używam serum z Kiehl's, ale mam miniaturkę, więc zobaczymy,jak się sprawdzi. Z kolei ANR czeka w zapasie, ale za to krem pod oczy z tej serii ubóstwiam:)
OdpowiedzUsuńwow potężne denko :)
OdpowiedzUsuństrasznie duże denko ;)
OdpowiedzUsuńZaszalałaś! ;) Znam kilka rzeczy z Twej kolekcji i wspominam mile.
OdpowiedzUsuńSpore denko :)
OdpowiedzUsuńDenko naprawdę wielkie :) Ja też ostatnio wykończyłam krem regenerujący z Garniera, jednak dla mnie nadaje się on tylko na zimę.
OdpowiedzUsuńHohoho, zaszalałaś :) Cukrowe peelingi Organique bardzo lubię, ale wersji żurawinowej jeszcze nie miałam :) Mówisz, że kosmetyki Kiehl's takie fajne? Ja właśnie mam zamiar zamówić sobie serum na noc i może skuszę się na coś jeszcze.
OdpowiedzUsuńJesteś moim autorytetem jeśli chodzi o zużycia ! Po obejrzeniu twojego denko biorę się za konsekwetne zużywanie moich kosmetyków !
OdpowiedzUsuńTo jest naprawde duze denko! Bardzo ciekawe produkty :) co do niektórych to musze przyznac ze wzbudzilas we mnie zainteresowanie :)
OdpowiedzUsuńTakie blogi lubię :) Bardzo dużo próbek. Ja też muszę wykończyć swoje ;)
OdpowiedzUsuńŁadne, bogate denko. U mnie średnio w letnim denku ;( Niestety nie miałam okazji używać żadnego ze zużytych przez Ciebie produktów.
OdpowiedzUsuńmiałam ten lakier z Loreala.
OdpowiedzUsuńSporo tego zużylas ;) Dobrze wiedzieć, że ten krem Zuri by Sleek okazał sie niczym wyjątkowym bo kiedyś chciałam go kupic, jednak te plany jakoś sie rozmyty i już wiem, że nic nie straciłam ;)
OdpowiedzUsuńŁadna gromadka Ci się uzbierała! Kocham peelingi Organique. Tego żurawinkowego jeszcze nie znam, ale czeka w zapasach na swoją kolej :) Advanced Night Repair Estee znam i uwielbiam! Zawsze chętnie do niego wracam :)
OdpowiedzUsuńNie znosze tego rozowego garniera:/ musze zwrocic uwage czy to sprawca zniszczenia moich bialych swetrow- nie bylam pewna.
OdpowiedzUsuńNie wiesz czy ten cukrowy peeling z zurawiną jest jeszcze dostepny w Organique? Bo cos go nie widzialam jak ostatnio bylam i nie wiem czy nie byl limitowany :(
OdpowiedzUsuń