Żelowo-kremowe cienie Maybelline color tattoo 24hr zrobiły furorę na świecie, więc w końcu i ja odważyłam się kupić sobie ten kosmetyk. Nie miałam dotąd niczego w takiej formule, a jedynym kremowym cieniem, jakim jeszcze do niedawna dysponowałam, był Paint Pot MAC Painterly. Liczyłam na to, że Maybelline faktycznie stworzyło produkt, który będzie się trzymał na powiece 24 godziny i to bez bazy.
Cień znajduje się w porządnym szklanym przezroczystym słoiczku z plastikową zakrętka. Wygląda naprawdę bardzo porządnie. Wybrałam odcień 35-On and on Bronze, ponieważ liczyłam na ciepły miedziany odcień brązu. Jednak w rzeczywistości okazał się po prostu ładnym metalicznym złotym brązem. Ma w sobie drobinki, które są widoczne i delikatnie świecą się na powiece, co akurat lubię.i mi się podoba.
Trudno nabiera się ten cień, ponieważ mimo że ma kremową konsystencję, to jest ona mocno zbita. Pędzelkiem nie da się go nałożyć, więc muszę wspomagać się opuszkami palców. Ciepło skóry sprawia, że kosmetyk odrobinę się rozpuszcza. Nie lubię mieć brudnych palców i między innymi dlatego mam dużo pędzli, więc dla mnie taka trudna w obsłudze konsystencja tego cienia to ogromny minus.
W dodatku na moich powiekach, bez bazy, ten cień nie wytrzymuje pół godziny. Po prostu znika, a resztki zostają jedynie w załamaniu. Wygląda to okropnie. Nie poddałam się jednak i znalazłam sposób na ten cień. Najpierw nakładam bazę Lime Crime, na nią MAC Paint Pot i dopiero na sam koniec Maybelline color tattoo. W takim zestawieniu trzyma się dzielnie cały dzień, a jego piękny połyskujący kolor sprawia, że oczy wyglądają promiennie. Na plus zaliczam to, że nie blaknie w ciągu dnia oraz ani razu mnie nie uczulił.
Swatch na przedramieniu:
Tak wygląda na oczach (zdjęcia bez użycia lampy i filtrów):
Podsumowując:
Spodziewałam się zupełnie innego produktu, w innym kolorze i o bardziej puszystej konsystencji. Całe szczęście, że potrafię go okiełzać, ponieważ inaczej wylądowałby w koszu. W każdym razie zaspokoiłam swoją ciekawość zachwalanym produktem Maybelline i nie planuje zakupu kolejnych kolorów z serii color tattoo 24hr.
A Wy co myślicie o tych cieniach?
Mam 2 cienie z tej serii (ten co Ty i Taupe) i kolory maja fajne, ale aplikacja jest faktycznie trudna.
OdpowiedzUsuńMam i lubię go, choć dawno już go nie używałam :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie:) ja zawsze sie dziwilam,ze one są takie popularne: moze wersje US są inne?
OdpowiedzUsuńMiałam srebrny,który oddałam i mam taupe,który stosuje na brwi i jako bazę pod fiolety. U mnie się trzymają ładnie ale aplikacja na powiece trudna. Nazwanie ich kremowymi to przesada:) Polecam okrągły pędzel do korektora: ja mam taki Zoevy nr 142.
Co by nie mówić o nich,to Twój kolor ładnie wygląda na Twoich oczach:)
mam jak Leśne Runo Taupe i stosuję do brwi, jakiś czas temu pokazywałam efekty jakie nim można osiągnąć
OdpowiedzUsuńna powiekach nie dość że rolował mi się też ekspresowo, to jeszcze bardzo ziemiście w nim wyglądałam
kusi mnie ten brązik, ale boję się, że skończy się też na takim rolowaniu, a zabawa z bazą, inną kremówką i dopiero nim to za dużo. Wolę MAC czy Chanelki raz dwa machnąć i wiem, że na moim "poligonie na powiekach" wytrzymają cały dzień :)
U Ciebie tak zagruntowany prezentuje się pięknie
Śliczne zdjęcia :) ja mam Permanent Taupe i rzadko go używam. Nie pałam miłościa do tych cieni
OdpowiedzUsuńmam 4 tatuaże, ale rzadko po nie sięgam, czasem stosuję jako bazę :)
OdpowiedzUsuńJa miałam już kupić jeden gdy była promocja -40%, ale w końcu zrezygnowałam. Jakoś chyba wolę zwykłe cienie :)
OdpowiedzUsuńa ja nadal nie mam żadnego tatułka :) mam kilka cieni w kremie i bardzo je lubię :) miałam kupić te ale jakoś chyba kolorystycznie nic mnie nie zachwyciło ;)
OdpowiedzUsuńA ja go lubilam, tylko o nim kompletnie zapomnialam:-)
OdpowiedzUsuńTrochę roboty z jego aplikacją ;-) tego cienia nie mam, czasami podkradam go mojej mamie ale trzyma się różnie. Czasami kilka godzin, czasami kilkanaście, nIe wiem od czego to zależy.
OdpowiedzUsuńa widzisz,... chciałam nie powiem, ale przekonałaś mnie by nie sięgać po nie...
OdpowiedzUsuńKolorek ładny jest...
Mnie coś chodzą ostatnio po głowie te chanelki w słoikach, taki jest ładny srebrno szary:D
pozdrawiam ciepło
:)
Kolor zdecydowanie nie dla mnie, ale ładna pigmentacja :)
OdpowiedzUsuńNa moich powiekach trzyma się dosyć długo i ja bardzo za nim przepadam :) To prawda aplikacja może być nieprzyjemna zwłaszcza dla dziewczyn, które pracują pędzlami ale mi to absolutnie nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńŚwietny uniwersalny odcień. Szkoda, że trwałością nie grzeszy, ale najważniejsze, że znalzłaś na niego sposób. Szkoda by było gdyby się marnował :)
OdpowiedzUsuńGenialny kolor :)
OdpowiedzUsuńu mnie tez nie wywolaly szalentwa, chco kolory maja calkiem ladne:))
OdpowiedzUsuńpiękny odcien :)
OdpowiedzUsuńO qrcze, a faktycznie tyle o nich pozytywnych opinii. Dobrze, że mimo wszystko jest na nie jakiś sposób.
OdpowiedzUsuńTez go mam i chwale go sobie! jest super,nie wyschya tak jat to moje Chanele zrobily ;D
OdpowiedzUsuńKoor jest super i ladnie sie nakalda :)
Dzisiaj probowalam nalozyć taupe na brwi- ale zrobilam sobie takie denka od szklanek ;)) Może mam zbyt miekki pedzelek, wszystko było tłuste,woskowate i ciemne.
OdpowiedzUsuńMam szczęście, że na moich oczach trzyma się nienagannie. Uwielbiam ten odcień ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mialam jeszcze tattoo i jakoś wcale mnie nie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńA ja nigdzie tego odcienia nie widziałam, ale wiem, że musze go mieć :D
OdpowiedzUsuńMam z tej serii Taupe z numerkiem 40 i uwielbiam podkreślać nim brwi, wytrzymuje na nich calutki dzień i daje mi fajny, chłodny odcień ni to brąz, ni to szarość:) lubię:)
OdpowiedzUsuńMam tylko jeden kolor i używam czasami do brwi albo jako baza pod cienie. Nie nadaje się według mnie jako sam cień :)
OdpowiedzUsuń