Stosuje się go tak samo jak inne peelingi mechaniczne, czyli wystarczy nałożyć na dłoń i masować ciało kilka minut. Jeśli pragniemy mocniejszego zdzierania, to wtedy używamy kosmetyku na sucho. Jednak ja preferuję drugą opcję, czyli skórę zwilżoną ciepłą wodą.
Scrub otrzymujemy w plastikowym słoiku ze srebrną zakrętką, bez dodatkowego zabezpieczenia. Leciałam z nim samolotem i miałam duże szczęście, że nic się nie wylało. Najpierw cieszyłam się, że słoik jest plastikowy, więc dużo mniej waży i nie roztrzaska mi się na nodze, ale po otwarciu zaskoczył mnie brak sreberka. Teraz będę już wiedzieć, by następnym razem włożyć kosmetyki z Organique do oddzielnych woreczków na czas lotu.
Skład kosmetyku:
Lubię w nim w wszystko. Począwszy od konsystencji, która jest na tyle twarda, że spokojnie można nabrać odpowiadającą nam ilość i nic nie poleci przez palce. Poprzez kryształki cukru, które rozpuszczają się na skórze, ale kawałki owoców żurawiny zostają, więc można się porządnie tym peelingiem wymasować. Po nawilżenie: po spłukaniu ciała wodą, na skórze zostaje tłusta warstwa, ale jest ona dużo delikatniejsza niż w produktach od Pat&Rub. W dniu, w których używam cukrowego peelingu od Organique, nie stosuję już balsamu, ponieważ nie czuję takie potrzeby.
Dla mnie żurawinowy zdzierak jest delikatny, ale ja mam mało wrażliwą skórę na ciele. Natomiast dla osób, które mają łaskotki czy też nie przepadają za drapaniem po pleckach, ten peeling będzie za ostry. Warto wziąć to pod uwagę przy ewentualnych zakupach.
Jedynymi wadami tego produktu jest cena (zapłaciłam chyba około 60 zł) i niska wydajność (2 miesiące), bo u mnie słoik zakończy swój żywot dzisiaj wieczorem, mimo że starałam się go oszczędzać. W dodatku tak mnie uzależnił od firmy Organique, że poprosiłam znajomych, by przywieźli mi jeszcze kilka kosmetyków tej marki do Norwegii:
Co najbardziej lubicie z Organique? Warto kupić w ich sklepie jakieś produkty do włosów lub twarzy?