Już dawno nie było ciekawostek, a wiem, że lubicie o nich czytać. Dużo się wokół mnie dzieje, ale po prostu im dłużej tutaj mieszkam, tym mniej rzeczy mnie dziwi i po prostu akceptuję je, zamiast umieścić w ciekawostkach. Dodatkowo przypominam, że na wiele z moich spostrzeżeń trzeba spojrzeć z przymrużeniem oka i są one bardzo wybiórcze. Część wynika jedynie z rozmów i nie jest poparta dowodami ;)
1. W Norwegii obowiązuje niepisana zasada, że piesi mogą przechodzić na czerwonym świetle pod warunkiem, że nie stwarzają zagrożenia dla ruchu. Początkowo, nauczona we Wrocławiu, że straż miejska tylko czeka, by wlepić mandat, podchodziłam do tej zasady z niedowierzaniem. Teraz już się do niej stosuję i korzystam.
2. W związku z tym, że w Bergen rozwinięto sieć komunikacji rowerowej i powstały kilometry nowych dróg asfaltowych dla rowerzystów, w strategicznym miejscu postawiono urządzenie zliczające rowerzystów przejeżdżających dokładnie koło tego miejsca. Dane wyświetlają się na tym urządzeniu dla wszystkich i można przeczytać ile osób przejechało tędy rowerem w ciągu roku, ile wczoraj, a ile dzisiaj. Mnie od razu rzuca się w oczy informacja, że liczba rowerzystów znacznie wzrosła, co jest pewnie związane z latem i znikomymi opadami.
3. Samochody do nauki jazdy. W Bergen nie zobaczycie małych samochodów ze szkoły nauki jazdy, takich jak w Polsce, czyli Renault Clio czy Nissan Micra. Tutaj kursanci wożą się wielkimi "bmkami".
4. Ze zdziwieniem przyjęłam informację wzrokową jaką jest jeden stragan sprzedający żelki dla dzieci i szisze.
5. W wielu rekreacyjnych miejscach, jak parki, plaże, zatoczki zadbano o to by wielbiciele grilla mogli ze spokojem po uczucie się oddalić. Postawiono dla nich metalowe kosze, które przeznaczone są na tlące się jednorazowe grille (taka forma grillowania jest tutaj bardzo popularna).
Straż pożarna |
7. W lipcu wiele firm, kawiarni i sklepów było zamkniętych, ponieważ pracownicy mieli wakacje i nikt nie pracował. Nawet w urzędach zamiast standardowo czynnych kilku okienek, w lipcu przyjmowało jedno.
8. Przy zakupach sprzętu elektronicznego standardowo przysługują nam dwa lata gwarancji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jak to, że w przypadku telewizorów, komputerów i komórek można złożyć reklamację do 5 lat. Opłaca się więc taki sprzęt kupować w Norwegii. (źródło)
Poprzednie części ciekawostek znad fiordów - link.
Z tym czerwonym światłem to w różnych krajach jest taka zasada, a u nas robią zawsze aferę ;-)
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie to czerwone światło ;) u mnie w mieście też straż miejska tylko czatuje na swoje ofiary ;)
OdpowiedzUsuńTo czerwone światło mnie nie zdziwiło, chociaż o innych rzeczach słyszę pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńPiękny, mądry kraj :) Nie to co u nas :(
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych tematów u Ciebie na blogu :) zawsze jestem spragniona takich zagranicznych ciekawostek :)
OdpowiedzUsuńfajnie dowiedzieć się jakie są obyczaje i normy w innych krajach ;)
OdpowiedzUsuńO tym przechodzeniu na czerwonym świetle słyszałam, a kurs nauki jazdy w bmw, czemu nie :D
OdpowiedzUsuńLubię te posty z ciekawostkami:)) koleżance też przeczytałam zainteresowało ją. Niecierpliwie czekam na nowe:))
OdpowiedzUsuńi ja bardzo lubię takie wpisy u Ciebie :) przechodzenie na czerwonym świetle… hmmm… pewnie podobnie jak Ty czaiłabym się długo i szukała policjanta z mandatem ;)
OdpowiedzUsuńExtra:) W uk zawsze w zasadzie pierwszenstwo ma ...pieszy:) Jeszcze teraz nie moge sie przyzwyzaic haha, tutaj nagminnie przechodza nawet przy duzym ruchu, az mnie zatrwaza to:)
OdpowiedzUsuńW Irlandii ponoć jest tak samo ze światłami.
OdpowiedzUsuńTen stragan we mnie też wywołał lekkie zdziwienie ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie ciekawostki, zawsze w nieokreślonej przyszłości mogą się przydać ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest, ale każdy przechodzi jak chce i kiedy chce :) Gliny stoją obok i nic ;)
OdpowiedzUsuńCzyli po TV wybrać się trzeba do Norwegii? :D hihi
OdpowiedzUsuńNa czerwonym świetle i tak bałabym się iść ;) To chyba już taki wyuczony mechanizm samozachowawczy. Bardzo fajny wpis :)
OdpowiedzUsuńTak mi się podoba ta Norwegia. Z opisów Twoich i opowieści mojego męża (mieszkał tam pół roku na erasmusie). Nie chciałam mu wierzyć, że jak pojechali na tripa to na północy nie wynajmowali noclegów, bo były domki, które miały zawieszone kluczyki przy drzwiach :O można było się przespać i iść dalej. A jak skończyła im się kasa to obcy Pan zapłacił im za prom. Szok, już widzę w Polsce klucze do domu zostawione przy drzwiach :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam te opowieści o Norwegi.Dzieki Tobie poznaje bliżej ten kraj
OdpowiedzUsuńKiedyś się tam wybiorę :)
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam o tym,że na czerwonym świetle można przechodzić to od razu przypomniało mi się,że gdy byłam w Turcji to tam mając zielone na przejsciu bałam się czasem przechodzić,kierowcy nie zawsze uważali,że czerwone dla nich to własnie czerwone.. Później, z czasem zaczęłam wykorzystywać to,że jestem kobietą i zdarzyło mi się,że nawet gdy mieli zielone,a ja czerwone to mnie sami przepuszczali na przejściu ;)
OdpowiedzUsuń