Skład:
Aqua (Water), Kaolin, Magnesium Aluminum Silicate, Sodium Hydroxide, Eucalyptus Globulus Leaf, Mandelic Acid, Charcoal CI 77266, Parfum [Limonene, Linalool, Benzyl Benzoate], Glycolic Acid, Azelaic Acid, Lactic Acid, Pyruvic Acid, Salicylic Acid, Xanthan Gum, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Maltodextrin, Iron Oxides CI 77491, Mentha Piperita Oil, Butylene Glycol, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Glycerin, Chamoilla Recutita Flower Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Cucumis Sativus Fruit Extract, Hendera Helix Extract, Symphytum Officinale Leaf Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Hexylene Glycol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Maseczka GlamGlow Supermud zapakowana jest w wielki biały kartonik wewnątrz którego znajduje się malutki srebrny słoik o pojemności jedynie 34g. Według producenta jego zawartość powinna wystarczyć na 17 użyć na całą twarz lub nawet na 1000 przy użyciu punktowym. Po otwarciu opakowania maseczka będzie aktywna przez 9 miesięcy. Nie wiem czy faktycznie tak jest, ponieważ moje opakowania znikają zawsze dużo szybciej (ostatnie po 1,5 miesiąca).
Stosowałam maseczkę raz w tygodniu, czasami dodatkowo punktowo na wypryski lub przebarwienia. Jej konsystencja jest specyficzna, ponieważ wygląda jak błoto z liśćmi. Ma ziołowy zapach, który ja bardzo lubię i od razu kojarzy mi się z przyjemnym zabiegiem. Po nałożeniu cienką warstwą na twarz Glamglow wysycha i zastyga w niecałą minutę. Tak umieszczoną maseczkę trzymam na twarzy około 25 minut. W tym czasie nie odczuwam nic, żadnego pieczenia czy szczypania. Następnie zmywam ją okrężnymi ruchami z twarzy przy pomocy ciepłej wody i już przy myciu czuję jak skóra zmieniła się w dotyku. Krosty od razu nie znikają, ale widać, że w przeciągu doby wyraźnie się zmniejszają. Cała twarz wygląda na jaśniejszą i zdrowszą.
Oczywiście zamierzam ja kupić kolejny raz, tylko czekam, jak zawsze, na dobrą okazję cenową, która w Norwegii pewnie pojawi się koło Bożego Narodzenia.
Lubicie te maseczki? Majcie wśród nich swoją ulubioną?
Skyszalam o tych maseczkach wiele dobrego
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę wypróbować właśnie tą wersję :)
OdpowiedzUsuńOstatnio w blogsferze zrobiło się dosyć głośno o tych maseczkach, wszyscy je chwalą, muszę się im w końcu przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej maseczki :) Wygląda trochę jak czarne mydło albo maść ichtiolowa :) A jaka jest jej cena?
OdpowiedzUsuńNie mam porównania do tych produktów.Wysycha na jasnoszary kolor. Cena w sklepie kicks.no to obecnie 449 koron norweskich. Jednak ja zawsze kupuję je maseczki GlamGlow w promocji.
OdpowiedzUsuńSama poznałam te maseczki dopiero rok temu, po przyjeździe do Norwegii i z miejsca pokochałam. W Polsce ich nigdzie wcześniej nie widziałam. W każdym razie poproś o próbki przed zakupem, ponieważ każda z maseczek GlamGlow jest inna.
OdpowiedzUsuńTo moja ulubiona wersja, ale tez najsilniej działająca oczyszczająco.
OdpowiedzUsuńPolecam spróbować :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna, skusiłabym się :))
OdpowiedzUsuńNie probowalam jeszcze bialej-czeka w szafce:-) czarna bardzo lubie.
OdpowiedzUsuńMam ją i uważam, że jest trochę słabsza niż czarna, ale z kolei czarna mnie podrażnia i jak Ci już wspominałam po czarnej u mnie efekt utrzymuje się tylko pół dnia... Po białej też jest to efekt na pół dnia, ale jednak po czarnej to (jak już podrażnienie zejdzie) skóra wygląda wow, po białej skóra wygląda po prostu tylko dobrze:)
OdpowiedzUsuńBłoto z liśćmi brzmi zachęcająco! ;) Jeszcze nie próbowałam tych maseczek, ale kiedyś z chęcią się przekonam, czy rzeczywiście są *aż tak* dobre :)
OdpowiedzUsuńKocham, już jestem chyba nudna pisząc swoje opinie na ich temat :) tą właśnie zdenkowałam ale kolejne opakowanie w użyciu :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kupić maseczkę tej marki,strasznie mnie ciekawi ta jej skuteczność :)
OdpowiedzUsuńOd dawna kuszą mnie maseczki Glam Glow :)
OdpowiedzUsuńA swoja droga-chyba glamki weszly do sephory? Cos mi sie tak zdaje...:-)
OdpowiedzUsuńMi bardziej podeszła niż czarna wersja:) Myslę,ze w przypływie promocji i gotówki, sobie sprawię:)
OdpowiedzUsuńchyba się wreszcie skuszę na jakąś już sama nie wiem, bo ostatnio rozkochyję się we własnorobionych;)
OdpowiedzUsuń:*
Achh błyszczą mi oczy na widok tych masek :-)
OdpowiedzUsuńMam niebieską wersję, która jest bardzo przyjemna :)
OdpowiedzUsuńzawsze chciałam spróbować czarnej. Strasznie duże to pudełko jak ta fakt, że taki mały słoiczek się tam znajduje :) W Douglasie nawet dobra oferta cenowa to taka na którą zdrowy rozsądek nie pozwala mi się zgodzić.
OdpowiedzUsuńJa mam mieszaną, więc nie wiem czy bym się zdecydowała :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przetestować te maseczki ale czekam na dobrą promocję ;-) gdybym jeszcze mogła najpierw przetestować próbki to kupiłabym bez względu na cenę ale próbek nigdzie tu nie dają i nie będę kupować kota w wirku ;-(
OdpowiedzUsuńOstatnio dzięki uprzejmości Ines w moje ręce wpadła wersja nawilżająca. Biała maska też mnie ciekawi, bo ostatnio moja broda cały czas płata mi figle :(
OdpowiedzUsuńTa niestety jest dla mnie za ostra, ale z czarnej jestem bardzo zadowolona, super maski!
OdpowiedzUsuńa mają jakąś oczyszczającą na pory??
OdpowiedzUsuńO tych maseczkach czytałam tylko same pozytywy :) Taka pojemność na 17 użyć! Szok!
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie, a opis działania zachęcił mnie jeszcze bardziej, szkoda że cenowo nie jest tak miło :) Maski uwielbiam, doceniłam ich działanie już kilka dobrych lat temu ( jestem już dalej jak 30+ :) ) i od tej pory regularnie, raz-dwa razy w tygodniu korzystam z ich dobrodziejstw :)
Akurat tej nie uzywalam i nie moge nic o niej powiedziec, ale dla mnie na pierwszym miejscu jest zielona, pozniej czarna i niebieska albo niebieska i czarna - nie moge sie zdecydowac:)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo lubię, ale ostatnio zachwycam się czarną wersją :) Kusi mnie jeszcze ta nowa, zielona i chętnie wypróbowałabym też wersję pod oczy, ale wszystko w swoim czasie :)
OdpowiedzUsuńW swoim czasie pewnie wypróbuję, tak samo jak niebieską. Czarna dla mnie była ok., ale po prostu ok, zobaczymy jak reszta :)
OdpowiedzUsuńMarzą mi się te maski, szczególnie jestem zainteresowana niebieską, ponieważ mam suchą cerę, więc ona sprawdziłaby sie chyba najlepiej :)))
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasach, razem z czarną i już nie mogę się doczekać aż zużyję to co mam otwarte, by móc się do nich dobrać :D
OdpowiedzUsuńJa bardzo cenię sobie wersję czarną, dla mojej cery jest rewelacyjna, białą zaś mam w planach wypróbować. Niebawem ją sobie nabędę :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńTeraz w sklepie internetowym Bangerhead wszystkie maski Glam Glow sa tansze o 20%.
Sama zastanawiam się czy kupic.
Ciekawy produkt :))
OdpowiedzUsuńTa maseczka wydaje się wprost idealna do mojej cery
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych maseczek, bo niestety cena mnie przeraża :(
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, za mocna. Ale za to kocham czarną:)
OdpowiedzUsuńChętnie bym którąś z Galm Glow wypróbowała, ale poczekam na jakąś super promocję, bo jednak ich cena jest dla mnie trochę odstraszająca.
OdpowiedzUsuńMam czarną i również jestem zadowolona, może skusze się też i na ta białą przydałby się tylko ta cena :)
OdpowiedzUsuńJa lubię niebieską, choć na początku nieco szczypała.
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepsza jest czarna, biała jest za mocna. Coś cudnego mają w sobie te maseczki :-)
OdpowiedzUsuń