Tegoroczne dwa długie weekendy majowe nie wykazały się jakąś szczególnie ładną pogodą. W pierwszy weekend padał deszcz, natomiast w ostatni weekend (z Bożym Ciałem) było burzowo. Planowałam wtedy mały wypad w góry z mężem, najlepiej do Zakopanego. Jednak dobrze, że zostawiłam rezerwację noclegów na ostatnią chwilę, ponieważ pogoda zaczęła się psuć. Nie było więc sensu brać urlopu, jechać kilka godzin do Zakopanego i siedzieć tam tylko w hotelu. Pozostał zatem niewykorzystany urlop, pieniądze oraz niedosyt podróży. Coś trzeba było temu zaradzić...
W pewien czerwcowy poniedziałek rano, budząc się ze snu, pomyślałam, że chciałabym gdzieś polecieć lub pojechać. Sprawdziłam więc w wyszukiwarce lotów czy są jakieś korzystne oferty i wypadło na Majorkę z Poznania. Zapytałam męża czy dostanie urlop w lipcu dłuższy weekend, a on wyraził zgodę i zarezerwował nam lot 12-15 lipca za około 750 pln. Kochany On. Zupełnie spontanicznie okazało się, że czekają nas w tym roku Baleary (archipelag wysp na Morzu Śródziemnym). Już nie mogę się doczekać!
- Bezpośredni i tani lot.
- Wyspa leży stosunkowo blisko Polski.
- Ciepłe morze.
- Piękne plaże.
- Rosną na niej palmy.
- Świeże owoce morza.
- Jeszcze tam nie byłam.
- Niskie prawdopodobieństwo deszczu.
MAjorka.. marzenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.