Bondens marked w Bergen

27 lutego 2014

Bondens marked w Bergen odbywa się średnio dwa razy w miesiącu w samym centrum miasta koło targu rybnego. Można na nim kupić produkty od lokalnych rolników i wytwórców. Mając w pamięci polskie jarmarki we Wrocławiu, na których nie sposób było spróbować wszystkiego, miałam nadzieję na coś podobnego w Norwegii. Poprzednia sobota przywitała mnie od rana ulewą i przyznam, że niezbyt miałam ochotę wychylać nos z domu. Jednak, jak to mówią w Norwegii: "Nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie", założyłam więc przeciwdeszczowe ubrania, namówiłam męża i wyszliśmy.
Gdy doszliśmy do terenu targu, deszcz odpuścił i mogliśmy cieszyć oczy straganami. Nie było ich tak dużo jak się spodziewałam, ale za to każdy oferował rzeczy, które były dla mnie nowe.
Sprzedawano tam jajka, jabłka, sery kozie, brązowe sery, fetę, lokalne soki z jabłek, gruszek, śliwek, baraninę, mięso z reniferów, suszone ryby, dżemy, a nawet owcze skóry. W słoikach natomiast znajdowałao się coś co przypominało kompot z brzoskwiń. Sprzedawcy zachęcali do darmowej degustacji, przy czym zachwalali swoje towary.


Oprócz tego były też dostępne do kupienia dania na zimno i na ciepło: lefse (cienkie naleśniki w kształcie prostokąta), puszyste pancakes, hamburgery i bułki z kiełbasą.



Mąż skusił się na hamburgera, ale tutaj w bardzo dobrym wydaniu. Taki zdrowy fastfood. Kotlet był zrobiony z mięsa, wyglądającego na wołowe, bez żadnych chrząstek, do tego podano podsmażoną cebulę i całość podana w bułce z ziarnami. Taki hamburger rozpływał się w ustach.

Ceny były różne: 500g miodu kosztowało 110 Kr (~55 zł), hamburger 75 Kr (~37zł), mała butelka soku gruszkowego 40 Kr (~20zł).
Na zdjęciach możecie zaobserwować jak w Bergen ludzie się ubierają. Jak widać najważniejsza jest wygoda i suche ubrania pod spodem. Kalosze i parasolki są tutaj nieodzownym dodatkiem. Nigdy nie wiadomo kiedy się rozpada.

Po tym jak obeszliśmy jarmark, udaliśmy się na targ rybny, który obecnie znajduje się przeszklonym budynku. Nie jest duży, ale okazy ryb i różne akwaria robią duże wrażenie.  W akwariach tłoczą się homary, kraby i dorsze.
Można tam też coś zjeść albo kupić do domu na kolację. Jest to miejsce typowo turystyczne, więc oczywiście ceny ryb i skorupiaków są odpowiednio wyższe. Mnie zadziwiają w tym miejscu olbrzymie ryby, jak ta z ostrymi zębami.


Jarmarki rolnicze odbywają się w całej Norwegii. Osobom z innych miast w Norwegii polecam odwiedziny na stronie http://www.bondensmarked.no i wyszukanie terminu w którym targ zawita również do was.

W związku z tym, że mamy dzisiaj Tłusty czwartek, a w Norwegii nie kupię smacznych pączków, usmażyłam oponki. To moja pierwsza próba i jeszcze wymagają dopracowania, ale w smaku są pyszne:

65 komentarzy

  1. Taki jarmark sama bym odwiedzila :) zdrowe jedzonko :) oponki wyglądają cudownie smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zjadłam jednego pączusia okazjonalnie ale jakoś nigdy za nimi nie przepadałam także nie będę się dzisiaj objadać ;) a wracając do jarmarku to super sprawa, lubię odwiedzać takie miejsca, zawszę kupię jakieś smakołyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amatorem sklepowych pączków nie jestem, ale na obczyźnie nagle zjadło by się takiego polskiego pączka z cukierni.
      Co najczęściej kupujesz na jarmarkach?

      Usuń
  3. jakie smakowite oponki :) ja czekam na dostawę pączków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też by się taka dostawa pączków przydała :D

      Usuń
  4. Ta z zębami to chyba diabeł morski podono jedna z naj droższych ryb taka luksusowa - kiedyś mówili na TVN style. Chyba że to nie ta.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że ta ryba ze zdjęcia to diabeł morski, zwana też żabnicą. Podobno nie ma ości.

      Usuń
    2. Prawie połowa tej ryby to głowa z zębami, której raczej się nie jada. Rzeczywiście nie ma ości. Mięsko jej jest białe, bardzo delikatne, smaczniejsze od krewetkowego.
      W Norwegii jej nie kupowałam, znam ją jeszcze z Polski. W restauracji, w której pracowałam mieliśmy ją w menu.

      Usuń
  5. hamburger w stosunku do miodu dość drogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że wołowina jest tutaj bardzo droga, ale też dużo lepszej jakości niż w Polsce.

      Usuń
  6. Smakowicie wyglądają te oponki, strasznie dawno ich nie jadłam a kojarzą mi się z dzieciństwem, moja babcia takie robiła :) Ja zabieram się za faworki zobaczymy jak wyjdą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe miejsce.
    Ja może wieczorem też oponki usmażę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczytałam, że oponki są najłatwiejsze i najszybciej się je robi spośród smakołyków na Tłusty czwartek i to faktycznie była prawda.

      Usuń
  8. Ta ryba z ostrymi zebami to zabnica (breiflab på norsk).Nam udalo sie taka pojmac w sieci.19 kilogramow bestia miala.Czystego fileta wyszlo troche ponad kilo.Tak obslizglej ryby jeszcze nie widzialam a lowie kupe lat.Gotowalam w kotle caly leb aby zdobyc szczeki:) Zdjecia u mnie na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te szczęki są przerażające. W moim otoczeniu nie ma niestety tradycji wędkarskich. Musisz mnie kiedyś zabrać na łowy.

      Usuń
  9. uwielbiam takie targowiska, nawet jak nic nie kupuję lubię się przejść i podpatrzeć ludzi :) tak, dziś tłuścioch ale ja chyba sobie odpuszczę pączki i wszelkie inne słodyczaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, te jarmarki mają swój urok.
      W Polsce też mnie nie ciągnęło do pączków :)

      Usuń
    2. mają , mają :)
      a mnie dziś na pączka najszła ochota ,ale nie mam i nie zjem:)

      Usuń
  10. Również mieszkam w Norwegii, ale u mnie nie ma takiego targu. A szkoda :( Chyba też wezmę się dzisiaj za jakieś tłuste wypieki, swoimi narobiłaś mi ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Twoje posty o Bergen<3 jestem gotowa spakować plecak i ruszyć tam choćby zaraz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te miłe słowa :) Poczekaj z wyruszeniem aż się trochę pogoda w Norwegii poprawi.

      Usuń
  12. Extra relacja :) Sama lubię chodzić u siebie do miasta na takie zakupy, albo tylko na spacer. jest fajny klimat i pogoda nie ma znaczenia. Podoba mi się panujący klimat oraz to, że okoliczne farmy wystawiają różne specjały.
    Odpuszczam pączki i faworki na rzecz waniliowej chałki :) Od jakiegoś czasu robię sama i pojawiło się małe uzależnienie :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Smakowicie wyglądają te oponki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubie takie jarmarki i ja, a w Norwegii zawsze się zagapiam na te rybne stoiska :)
    Ja z okazji Tłustego Czwartku zrobiłam zawijaski, czy węzełki, czy jak kto chce sobie je nazwać :) Ale bywają w Norwegii dobre pączki! Są inne niże te w Polsce, ale też są smaczne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hamburger 37 zł??? o szokuncio, ale mimo wszystko wygląda apetycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tych cen norweskich idzie się przyzwyczaić jedynie jak się tutaj mieszka i zapomni ile coś kosztuje w Polsce ;)

      Usuń
  16. Marze o zwiedzeniu Norwegii, chociaz bardziej Szwecji ale mimo wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczelam przegladac bloga zwlaszcza ze wzgledu na ta Norwgie i musze zaobserwowac;)

      Usuń
    2. W Szwecji nigdy nie byłam, więc też bym chętnie pozwiedzała.

      Usuń
  17. Ale fajna sprawa z tym jarmarkiem ;) A oponki wyglądają apetycznie, mniam! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Takie jarmarki sa niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda że w warszawie nie ma takich typowych jarmarków

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo lubię tego rodzaju targi jak jestem gdzieś poza granicami Polski, mam takie poczucie, że to dany kraj w pigułce; mnóstwo różnego, lokalnego jedzenia, rękodzieło. Poza tym uwielbiam obserwować ludzi, zarówno sprzedających jak i kupujących, to wszystko mi się wydaje takie prawdziwe.
    Na taki targ pamiętam trafiłam, i to zupełnie przypadkiem, w Finlandii, Włoszech czy ostatnio nawet na Fuercie, ale tam był bardzo, bardzo malutki. No ale mimo wszystko fajnie było pooglądać sobie te lokalne produkty.

    Spodobał mi się ten fragment, że nie ma złej pogody :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tu właśnie tego rękodzieła brakowało. Jedynie skóry owcze były w sprzedaży, ale nie wiem czy się zaliczają do rękodzieła ;)

      Odnośnie tej ich maksymy, to czytałam przed przyjazdem, że takie jest powiedzenie. Na miejscu okazało się to faktycznie prawdą. Chyba pierwszy raz usłyszałam tutaj w listopadzie ten zwrot.

      Usuń
  21. kurcze, na nasze to strasznie drogo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dlatego nie lubię przeliczać na złotówki tych cen :D

      Usuń
  22. Aaa, mam pączki zrobione przez mamę ale nie pączki mi teraz w głowie bo zjadłabym takiego burgera ;-)
    Bardzo lubię Twoje notki o Norwegii :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło w takim razie. Na hamburgera z bergeńskiego targu zapraszam 15 marca :)

      Usuń
  23. Wiesz może w które soboty marca będzie znów ten targ w Bergen?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym linku, który podałam: http://www.bondensmarked.no jest napisane, że najbliższy 15 marca, a później 29 marca.
      Wybierasz się?

      Usuń
    2. O widzisz, linku nie sprawdzałam bo myślałam, że jest tam info o targach w innych miastach Norwegii ;)
      Dzięki za odpowiedź. Chyba rozminę się z targami. Prawdopodobnie będę w Bergen 22-29 marzec (jeśli mąż jeszcze będzie tam pracował). No nic, może innym razem się uda :)

      Usuń
  24. to musiala byc wyprawa :D
    https://www.facebook.com/pages/Eye-Of-Fashion/643842068970318?fref=ts zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja uwielbiam takie tragii!!! W Rotterdamie w każdy wtorek i sobotę jest markiet - głównie z warzywami i owocami ( zawsze nakupuje na cały tydzien), ale tez są kwiaty, słodycze i stare ksiażki i starocie, uwielbiam ten klimat, nawet tłumy ludzi mi nie przeszkadzają :))

    Swoją drogą Norwegowie mają fajne powiedzenie:)
    Pozdrawiam i miłego weekendu życzę.

    OdpowiedzUsuń
  26. Spodobało mi się zdanie "Nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie" z takim podejściem wiele więcej się zyskuje :)

    Pysznie wyglądają Twoje oponki :)

    OdpowiedzUsuń
  27. aż sama mam ochotę zobaczyć takie targi :)
    Może w wakacje zwiedzę Norwegię :)
    http://veneaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. super chętnie bym tam pojechała:)
    zapraszam do mnie http://vougelisha.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Takie targi to idealna okazja by zapoznać się z lokalnymi specjałami :) Oponki wyglądają smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak ja lubię takie targi, można wiele nowości odkryć!
    A oponki wyglądają mega apetycznie! :)

    ROZDANIE: madziulowepaznokcie.blogspot.com/2014/02/oddam-w-dobre-rece.html

    OdpowiedzUsuń
  31. O matko uwielbiam takie targi! Ależ bym się tam obkupiła i objadła :) Pogoda faktycznie nie dopisała, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ah, ale bym się wybrała na taki targ :) Tyle pyszności w jednym miejscu...ale jak na Polskie standardy to ceny są zabójcze. Chociaż pewnie w Norwegii takie ceny to norma :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Uwielbiam takie "wędrówki" ojj posmakowałoby się tego i owego hyhy

    OdpowiedzUsuń
  34. o kurka, jaka ryba *.* wypaśna dość :D
    a targ taki, fajna sprawa.. można poznać coś nowego, poobserwować ludzi i zmoknąć przy okazji :) hihi

    OdpowiedzUsuń
  35. Ojej, wszamałabym chętne takiego burgera :D Ale mi smaka zrobiłaś :P
    "Nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie"- rewelacyjne stwierdzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Chętnie bym się na taki jarmark wybrała :))

    OdpowiedzUsuń
  37. Uwielbiam Twoje fotorelacje z Norwegii :) Za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego

    OdpowiedzUsuń
  38. O to coś dla nas, uwielbiamy takie targi i możemy godzinami tam chodzić i wszystko oglądać :-)
    Pozdrawiamy cieplutko :-)
    www.hotelowerecenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj za mało stoisk było na godziny zwiedzania, ale i tak miło spędziłam czas.

      Usuń
  39. Dołączam do obserwowanych, co by być na bieżąco z wpisami dotyczącymi Norwegii! Pozdrawiam z kraju obok ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...