Denko - marzec i kwiecień 2014

30 kwietnia 2014

Nadszedł czas na minirecenzje w denku, które uwielbiam czytać na innych blogach. Moje zużyte opakowania pochodzą z dwóch miesięcy i myślę, że taki czas jest dla mnie optymalny. Pełne recenzje znajdują się pod ukrytymi linkami:
1. LUSH Dreamwash oraz LUSH Ocean salt. Pierwszy to krem do mycia pod prysznicem, a drugi to peeling do twarzy i ciała. Chętnie do obu wrócę.
2. Atrix - krem do rąk z rumiankiem. Kupiony w norweskim markecie. Nie do końca sprawdzał się  na mojej skórze, ponieważ bardzo długo się wchłaniał. Wprawdzie dłonie po jego użyciu były nawilżone, ale znam dużo lepsze kremy do rąk i nie planuje powrotu do niego.
3. DECUBAL - krem po oczy. Tak szybko się skończył, że zupełnie o nim zapomniałam. Nie kupię ponownie. Obecnie na dzień używam dużo lepszego kremu koreańskiego.
4. LACTACYD - emulsja do pielęgnacji intymnej. Bardzo dobra, nie podrażnia i dobrze myje. Chętnie po nią sięgam na zmianę z Ziają. Kupię ponownie i na szczęście jest dostępna w Norwegii.
5. NIVEA - pomadka ochronna jeszcze w poprzednim opakowaniu. Jest w porządku, ale wersje bezsmakowe są dużo bardziej nawilżające. Nie wiem czy kupię ponownie. Odkąd odkryłam EOS, to nie widzę powodu, dla którego miałabym wracać do Nivea. Chyba tylko cenę.
6. Radical - suchy szampon. W porównaniu z tym, jaki mam teraz, Radical był cudowny! Oczywiście kupię ponownie. Ma niską cenę i jest skuteczny, więc po co przepłacać.
7. Harmoni - szampon, którego koniec przyjęłam z ulgą. Nie polubiliśmy się na tyle, że nie planuję zakupu czegokolwiek z tej firmy.
8. NUXE Nirvanesque enrichie - krem na pierwsze zmarszczki. Bardzo go lubię, ale obecnie stosowana emulsja z Lirene jest równie dobra, więc nie wiem czy do niego wrócę. W każdym razie NUXE polecam.
9. Satin Care - żel do golenia. Mój faworyt od lat, który nie wysusza skóry i nie podrażnia. Byłabym wdzięczna gdyby firma wyprodukowała wersję podróżną. Jedynym minusem jest opakowanie, które zostawione pod prysznice potrafi zardzewieć. Żel kupię ponownie.
10. Himalaya - żel do mycia twarzy. Początkowo bardzo go lubiłam i myślałam, że zastąpi Vichy. Jednak z czasem zaczął mnie męczyć jego zapach, wysoka wydajność. W międzyczasie zmieniły się potrzeby mojej skóry i z tłustej ponownie stała się mieszana, a ten żel wysuszał mi dodatkowo policzki. Nie kupię więc ponownie.
11. Skin79 - white vita C serum. Bardzo dobry produkt kupiony w zestawie z dwoma innymi. Zasługuje na oddzielną recenzję, która powoli się pisze. Teraz używam z tego samego zestawu serum na noc Repair amino-acid.
12. Bioderma, płyn micelarny. Uwielbiam tego typu kosmetyki do demakijażu, choć wiem, że dla osób używających wodoodporne produkty, micel to za mało. Sama ostatnio testuję olejek Lierac do zmywania oczu i mam dwufazę z Clarins w kolejce. Do micela z Biodermy jednak i tak wrócę.
13. Maseczki i próbki różnych kremów. Część z nich się u mnie sprawdziła i sprawiła, że mam ochotę kupić pełnowymiarowy produkt:
-Podkład Whipped creme od Max Factor. Nie spodziewałam się, że będę jeszcze zadowolona z podkładu drogeryjnego, a tu niespodzianka. Muszę tylko dobrać odcień, ponieważ 75 golden mogłabym nosić na twarzy po 4 tygodniowych wakacjach spędzonych na opalaniu w tropikach. Widziałam, że w Norwegii ejst dostępny więc nie będę mieć problemu z dobraniem jaśniejszego odcienia.
- Maska regenerująca Ziaja. Lubię i często wracam do niej.
- Lancome Visionnaire - nie przekonał mnie do siebie. Ma bardzo bogatą konsystencję, która nei chciała się wchłonąć na twarzy.
- BB kremy z Korei - dobre, ale lepsza okazała się Missha.
- CC Estee Lauder. Zupełnie nie nadaje się dla tłustej lub mieszanej skóry. Myślałam, ze to będzie hicior, ale nie tym razem.
- Loreal Nutri Gold Extraordinary Oil - próbka tego olejku była dołączona do norweskiej gazety. Loreal potrafi zrobić naprawdę godny uwagi kosmetyk i tym razem wydaje się, że mu się udało. Zamierzam go kupić.
- Etude House Baking Powder - doświadczenie z użyciem tego kosmetyku było co najmniej dziwne. Jestem na nie.
- Biotherm - Skin Best. Za treściwy dla mojej skóry, więc nie planuję zakupu. Myślę, że sucharki będą za to zadowolone.
- Nuxe, Creme Prodigieuse. Na wiosnę się nie nadaje, ponieważ nie chciał współpracować pod makijażem. Za to zimą moglibyśmy się zaprzyjaźnić.
- Nuxe, Creme Merveillance. Nadaje się do głębszych zmarszczek, więc jeszcze z jego zakupem muszę poczekać.
- Lierac, dwa kremy przeciwzmarszczkowe: Lipofilling i Coherence. Podobnie jak Nuxe, Creme Merveillance, na te kremy jeszcze dla mnie za wcześnie, choć próbki od czasu do czasu nie zaszkodzą.
- Bruno Banani Dangerous woman - próbka perfum. Dla mnie za bardzo waniliowe, więc nie planuję zakupu.
- Vichy, Idealia i Aqualia. W porządku, choć nie mam przekonania do tych kremów. Pachną mocno alkoholem i perfumami. Na szczęście nie podrażniły mojej skóry.
- Dwie próbki kremów z Korei, Watery Berry i V-line. Nic specjalnego nie wniosły do mojej pielęgnacji, więc nie zamierzam specjalnie sprowadzać ich z Azji.
Miałyście coś z mojego denka?
Jak Wasze denka w tym miesiącu?

78 komentarzy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...