Wieczorny rytuał zaczynam od peelingu ust, przy pomocy produktu z LUSH. Następnie psikam dwie pompki olejku Lierac do demakijażu i zmywam nim twarz i odrobinę oczy. Niestety trzeba obchodzić się z nim ostrożnie, ponieważ gdy dostanie się do oka, to strasznie piecze. W pogotowiu mam więc zawsze płatek nasączony micelem. Olejek Lierac usuwa z grubsza cięższy makijaż i radzi sobie nawet z wodoodporną kredką. Następnie zmywam jego resztki oraz pozostałości makijażu wacikami nasączonymi płynem micelarnym, obecnie firmy Garnier. Później wykonuję peeling twarzy produktem IOPE i na sam koniec wieczornego mycia stosuję tonik, w tej chwili jest to produkt firmy Ella Bache. Czekam chwilę aż się wchłonie i wtedy spryskuję jeszcze twarz wodą termalną. Po tych zabiegach wklepuję serum Advance Night Repair pod oczy z Estee Lauder. Mam 4 ml miniaturkę, która jest bardzo wydajna. Natomiast na twarz i szyję nakładam serum Repair Amino-acid z koreańskiej firmy skin79.
Czasami na koniec nakładam jeszcze krem na noc na przebarwienia Skinoren. Trzy razy w tygodniu robię sobie też maseczki na nos i brodę. W tej chwili używam oczyszczającej maseczki firmy MIZON Pore Cleansing Volcanic Mask. Wierzę, że ta wulkaniczna glinka robi swoją robotę i oczyszcza moje pory.
Natomiast poranki zaczynam od umycia twarzy żelem z wodą firmy Bioderma, następnie przemywam skórę płynem micelarnym i nakładam emulsję dla skóry tłustej Lierac Initiatic lub krem z SPF30 od Avene. Na koniec wklepuję krem pod oczy koreańskiej firmy Skin79 i jestem gotowa, by zacząć dzień.