Droga na północ
2 października 2013
Jak to się stało, że wylądowałam w Norwegii?
Będąc jeszcze na studiach myślałam o wyjeździe za granicę, ale życie ułożyło się inaczej i zostałam wtedy we Wrocławiu. Miałam tam pracę, poznałam obecnego męża, nic mi nie brakowało, więc byłam szczęśliwa. W pewnym momencie, po ślubie, stanęłam przed wyborem: biorę długoletni kredyt na mieszkanie we Wrocławiu i tu zostaję albo biorę się za siebie i szukam swojego miejsca na ziemi. Jak teraz wiecie wybrałam drugą opcję na życie. Uznałam, że albo teraz, albo nigdy.
Wiadomo, jesteśmy różni, są osoby szczęśliwe mieszkając blisko rodziców i nie mające potrzeby ruszania się z miejsca i poznawania świata. Wystarcza im to co jest i to co przyniosło im życie. Ja chcę czegoś więcej i wyjechałam nie dlatego, że we Wrocławiu było źle, że praca była kiepska. Nie narzekam na życie w Polsce.
Decyzja o wyjeździe została dobrze przemyślana i od stycznia tego roku trwały poszukiwania pracy w Norwegii. Nie było łatwo, ale mąż cierpliwie i systematycznie wierzył, że uda się znaleźć coś, co będzie nas w pełni satysfakcjonowało.
Przebywając na wakacjach na Teneryfie dowiedzieliśmy się, że firma z Bergen chce zatrudnić męża i przysłała mu ofertę zatrudnienia, którą zaakceptowaliśmy. U męża pracy stwierdzono, że pracownik, który znalazł inną pracę, nie jest wydajny, więc jeśli ma ochotę może odejść przed końcem wypowiedzenia. Miło :) Zdecydowaliśmy się więc, że z końcem września opuścimy Polskę, a tymczasem rozkoszowaliśmy się naszymi wakacjami do 5 września.
Dopiero po powrocie do kraju zaczęliśmy przygotowywać się do wyprowadzki. Meble i wiele ubrań zostało oddanych lub sprzedanych. Początkowo chcieliśmy pójść na wygodę, więc w planie była firma relokacyjna i przelot samolotem. Uznaliśmy jednak, że własny samochód w Norwegii może się przydać, więc sami zabierzemy rzeczy. Auto wymagało jednak wielu napraw i nie wiem jakim cudem zdążyliśmy z większością z nich. Kosztowało nas to wiele stresu.
25 września rozpoczęła się nasza podróż życia. Wyjechaliśmy z domu około godziny 20, od Konina do Świecka prowadziła nas genialna autostrada A2. Mieliśmy piękną pogodę, dopiero przy granicy niemieckiej rozpoczęła się ulewa, która trwała aż do Dani.
Dotychczas myślałam, że w Niemczech są świetne drogi, same autostrady bez ograniczeń prędkości, a ta podróż to zweryfikowała. Remonty, objazdy, ograniczenia prędkości...Bałam się, ze nie zdążymy na prom z Danii. Jakimś cudem i niezwykłym umiejętnościom mojego męża w prowadzeniu zapchanego po sam dach auta, dotarliśmy na czas (godzina 12:00) do portu w Hirtshals.
Następnie płynęliśmy 4 godziny po spokojnym Bałtyku dużym promem do Larvika. Kusiła mnie strefa bezcłowa i jednocześnie przerażały porównania cen kosmetyków na promie i w samej Norwegii, ale się nie dałam. Przecież w walizkach mam zapas kosmetyków do końca roku!
Norwegia przywitała mnie piękną pogodą, niebieskim niebem i ostrym słońcem. Po drodze doświadczyłam kilka ciekawostek. Przykładowo: traktor wbijał długie patyki z odblaskami w pobocze, by widać było, gdzie będzie kończyć się droga, gdy spadnie śnieg. Pewnie spodziewają się lada dzień być zasypani. Jechaliśmy też przez kilkukilometrowy tunel w skale, w którym nie było nic widać, bo był cały zapylony. Spowodowane to było szlifowaniem sufitu, a sami robotnicy chodzili w kombinezonach przypominających kosmiczne. Myślę, że o ciekawostkach z Norwegii jeszcze przeczytacie.
Po tych przygodach zatrzymaliśmy się na nocleg, by wypocząć i mieć rano siłę na dalszą podróż do Bergen.
Tu już w nowym norweskim mieszkaniu z dobytkiem w windzie.
Podsumowując:
Gdybym wiedziała jak bardzo wykańczająca jest taka daleka podróż, nigdy bym się na nią nie zdecydowała. Wychodzi też o wiele drożej niż samolot. Zdecydowanie nie polecam przeprowadzać się do Norwegii własnym samochodem.
Dziękuję za przeczytanie tego długiego tekstu.
Zapraszam do dyskusji i zostawiania komentarzy.
Podziwiam za odwagę!
OdpowiedzUsuńE tam :)
UsuńA ja Ci życzę dużo szczęścia i spełnienia marzeń :) Zobaczysz będziesz za jakiś czas mówiła, że to był dobry ruch w Twoim życiu :)
OdpowiedzUsuńObecnie czuję się jak na wakacjach.
UsuńPowodzenia w nowym kraju. Mam nadzieje, ze znajdziesz tam swoje miejsce ♡
OdpowiedzUsuńO to mnie zaskoczyłas :) Życzę powodzenia! Ja też nie raz zastanawiam się nad wyjazdem za granicę, ale do Anglii. Niestety moja druga połówka jest uwiązana w PL kontraktem (pracuje w wojsku) i na chwilę obecną nic z tego nie wyjdzie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMy w tym roku jechaliśmy autem do Chorwacji i miałam dość a co dopiero do Norwegii ;)
Ale pewnie w Chorwacji było cudownie!
UsuńGratuluję, że Ci się udało! Życzę aby szczęście Cię nie opuszczało.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńGratuluję i życzę szczęścia!
OdpowiedzUsuńSama ponad 2 lata temu poszłam za głosem serca i wyjechałam do UK. Zostawiłam za sobą wszystko i nie żałuję ani grama tej decyzji. W końcu czuję, że żyję i to jest TO.
Nie zabierałam z Polski za wiele rzeczy, uznałam że nie ma sensu także spakowałam się w 2 walizki a potem doleciały 3 kartony i to wszystko :D
To faktycznie mało. Ja z niektórymi rzeczami nie mogłam się rozstać.
UsuńBardzo podobają mi się kraje skandynawskie, ale jak dla mnie jest tam stanowczo za zimno :) Jednak chętnie spędziłabym tam wakacje. Życzę wam powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa znów wolę wakacje w gorących miejscach :)
UsuńAle śliczne widoki ;)
OdpowiedzUsuńTo tylko malutki kawałek krainy fiordów.
UsuńKochana, bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona z Waszej decyzji:), wierzę w to, że spełnią się tam Wasze marzenia :), trzymam kciuki za powodzenie wszelkich planów:), jakbyś potrzebowała coś z PL to pisz, chętnie pomogę w zakupach :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Dobrze wiedzieć, choć wygląda na to, ze tu w Bergen jest dużo sklepów.
UsuńKochana trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia ;) Mam nadzieję ,że będziesz szczęśliwa w nowym miejscu ;) Buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDecyzja o przeprowadzce musiała być napewno trudną. Ale skoro ją podjęliście, to życzę Wam jak najszybszego zaaklimatyzowania się w nowym miejscu :) Ja też chętnie opuściłabym Polskę..
OdpowiedzUsuńDecyzja nie była trudna, raczej spontanicznie podjęta na wakacjach :)
UsuńPięknie. Zazdroszczę, że miałaś tyle odwagi poszukać swojego miejsca na ziemi. :) Czekam z niecierpliwością na nowe posty!
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego na tej nowej drodze życia :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wszystkiego dobrego na nowej drodze:)
OdpowiedzUsuńNa pewno będziecie szcześliwi.
Zawsze podziwiam osoby, które swój ośrodek życiowy przenoszą do innego kraju. Z jednej strony niby nic, ale z drugiej to wielki akt odwagi i taka podróż w nieznane. Szczególnie kiedy nie ma się wokół znajomych twarzy, rodziny, która wesprze i ogólnie nowe miejsca, nowe wyzywania :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego w nowym otoczeniu :*
woow! trzymam kciuki Kochana! choć gratuluję odwagi :) ale będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńŻyczę szczęścia :)
OdpowiedzUsuńNorwegia - piekny kraj, lebek do gory, bedzie dobrze! :)
OdpowiedzUsuńGratuluje decyzji i witam u nas :-9 . Zostaje u Ciebie na dluzej i bede sliedzic twoje losy . tez pamietam pierwsze dni kiedy tutaj przyjechalam. To bylo tak dawno temu..... . Pozdrawiam ANia z Hallingdal
OdpowiedzUsuńchętnie poczytam więcej:]
OdpowiedzUsuńChętnie napiszę co dalej :)
UsuńPowodzenia w Norwegi :)
OdpowiedzUsuńDo takich ludzi, jak Wy należy świat :)
Ja też od niedawna mieszkam w Bergen :) Przeprowadziłam się tu 15 sierpnia 2013 :) Poczatkowo miał to być samochód i prom, ale z uwagi na mojego kota postanowiliśmy polecieć, bo taka podróż byłaby dla niego za dużym stresem :) Pozdrawiam Cię serdecznie :) Magda www.szklanymokiemmym.blogspot.com
OdpowiedzUsuń